
Dziś wypada 105 rocznica śmierci człowieka, który w czasie, gdy wielu Polaków zatracało swoją tożsamość narodową pod zwierzchnictwem króla pruskiego czy cesarza austriackiego, potrafił swoją polskość odnaleźć. Chodzi o Wojciecha Kętrzyńskiego. Urodził się on w Lecu (dzisiejszym Giżycku) 11 lipca 1838r. jako Adalbert von Winkler. Uczył się w Lecu, następnie w Rastenburgu (obecnym Kętrzynie), wtedy to otrzymał list od siostry, w którym informowała go o polskim pochodzeniu ich rodziny. Zapoczątkowało to wielkie zmiany w jego życiu – naukę języka polskiego i wielkie zainteresowanie polskością, a także zmianę imienia i nazwiska na Wojciech Kętrzyński.
Swoją polskość zamanifestował Kętrzyński w trakcie powstania styczniowego przewożąc tajne dokumenty i broń. Został wtedy aresztowany w Jarotach i trafił do więzienia w olsztyńskiej Bramie Górnej. Kolejne etapy jego życia to rok więzienia w twierdzy kłodzkiej, następnie praca w Kórniku. Ostatnie 43 lata swojego życia Wojciech Kętrzyński spędził pracując w Zakładzie Naukowym im. Ossolińskich we Lwowie. Tam też zmarł 15 stycznia 1918r. Marzył o niepodległej Polsce, ale niestety jej nie doczekał.
„Wiarę, mowę zabrać mi mogliście,
Jednak serce trudno z piersi wyrwać
Moje serce zawsze polskie pozostanie!”
Na zdjęciu „Ławeczka Kętrzyńskiego” w Kętrzynie, a na niej w towarzystwie patrona miasta mały turysta. 😉


