
„Zajeżdżamy przed jasno oświetloną bramę; świeci się wiele lamp. Brama jest obita świeżymi deskami. Jakiś niedostrzegalny duch otwiera bramę od środka. Wjeżdżamy w podwórze, które w ciemnościach robi na mnie wrażenie więzienia.[…] Wprowadzono mnie na pierwsze piętro, na szeroki korytarz oświetlony na biało; wszędzie znać świeżą farbę […] Nie dowiedziałem się, jak się nazywa miejscowość do której mnie przywieziono.”
12 października 1953r., czyli równo 50 lat temu, samochód bezpieki przywiózł z Rywałdu do Stoczka Klasztornego Stefana Wyszyńskiego. Ks. Prymas nie wiedział, że miejsce, do którego trafił znajduje się tuż przy sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju. Stefan Wyszyński spędził tu prawie rok jako więzień komunistycznej władzy. Wydzielono mu część pomieszczeń na pierwszym piętrze w mocno zniszczonym budynku dawnego klasztoru. Warunki były tu bardzo trudne – wilgoć i okrutne zimno. Razem ze swoimi współwięźniami (ks. Stanisławem Skorodeckim i s. Leonią Graczyk) mieli ustalony harmonogram dnia i zgodnie z nim, większość czasu poświęcali modlitwie. Udało im się stworzyć tam nawet symboliczną kaplicę, dzięki czemu mieli możliwość uczestniczenia we Mszy Świętej.
Prymas 6 października 1954r. został wywieziony do Prudnika Śląskiego, a potem do Komańczy. Do Stoczka Klasztornego kardynał Wyszyński wrócił w kwietniu 1958r. Odprawił nabożeństwo, modlił się przed obrazem Matki Bożej Królowej Pokoju, odwiedził klasztor i wspominał swoje przeżycia związane z tym miejscem.
Obecnie pielgrzymi i turyści mają możliwość zwiedzania Izby Pamięci – pomieszczeń, w których przebywał Prymas Tysiąclecia w trakcie internowania.






